Trudno oceniać książkę, która traktuje o czyimś życiu. O walce z przeciwnościami losu. O determinacji i sile, by ruszyć do przodu, mimo iż jest się kobietą (na dodatek urodzoną w Tybecie).
Ani, naznaczona trudnym dzieciństwem, pełnym razów i surowych rządów ojca, jako trzynastolatka trafiła do klasztoru. Czas w nim spędzony okazał się wybawieniem od brutalności i alkoholizmu taty, od pokornej postawy matki, od narzucanych małej dziewczynce prac domowych, które często okazywały się ponad jej siły. W klasztorze odnalazła spokój, wyzbyła się strachu, zaprzyjaźniła się z duchowym mistrzem. Nie była jednak stereotypową mniszką. Mając w sercu wiele dobra i miłości, starała się wyciszyć, ale niepokorna dusza była integralną częścią temperamentu Ani. Na początku dziewczynka wyrzucała sobie ten pęd ku światu, ale w końcu zrozumiała, że to dzięki niemu zaczęła zdobywać pieniądze, tak bardzo potrzebne do zrealizowania marzeń. Największym pragnieniem Ani było założenie szkoły dla mniszek - dziewczyn, które pochodzą z biednych rodzin i często, podobnie jak ona sama, uciekają przed przemocą w rodzinie. Edukacja kobiet w Tybecie stoi na bardzo niskim poziomie, dostęp do nauki mają tylko mężczyźni. Tybetanka ma zajmować się gospodarstwem domowym, więc wykształcenie jest kobietom zbędne.
Przypadek sprawił, że stała się artystką, a jej talent został doceniony. Dzięki temu spełniła marzenia, pozostając przy tym skromną osobą. Jako mniszka, która nie żyje w ascetycznym świecie klasztoru, ale "rozbija się" po świecie, musiała znieść wiele krytyki. Jednak "co nas nie zabije, to nas wzmocni", prawda?
Do tej pory żyłam w przekonaniu, że Tybetańczycy nie mają problemu z alkoholem, nie biją swych żon i dzieci - to przecież sprzeczne z nauką Buddy. Opierałam się na stereotypach, mając przed oczami wizerunek łagodnego i promiennego Dalajlamy. Tymczasem, jak widać, każdy naród świata, niezależnie od wyznawanej religii, ma takie same słabości i wady.
4/6
spacer_biedronki pisze:
OdpowiedzUsuńprzyglądam się tej książce od dwóch katalogów.. i ciągle nie wiem. To znaczy nie wiedziałam, ale teraz dzięki Tobie już wiem:)
wiesz, czytałam tę książkę z zainteresowaniem, jak każdą, która dotyczy innej kultury, religii (tego typu lektury w przystępny sposób "zapoznają" mnie ze światem), ale raczej bym jej nie kupiła. Egzemplarz biblioteczny w zupełności mi wystarczył. Jednak, ostatnio tak mam, że nie kupuję książek - może w "przeszłym" życiu, w którym nie mogłam się powstrzymać od ich gromadzenia, chciałabym. Teraz nawet najnowszego Zafona nie kupiłam, tylko pożyczyłam, więc...
OdpowiedzUsuńo, przepraszam, przed świętami kupiłam biografię Nigelli Lawson:)
OdpowiedzUsuńBardzo zachęcająca recenzja ;)
OdpowiedzUsuńTa książka nadaje się do jakiegoś egzotycznego, tybetańskiego wyzwania :)
OdpowiedzUsuńspacer_biedronki pisze:
OdpowiedzUsuńja należę do ŚK, więc czasem (5x na rok) muszę coś kupić. Sęk w tym,że robi mi się graciarnia w mieszkaniu i przestrzeń dramatycznie kończy. Ale może na Nigellę bym znalazła miejsce;D Przeczytałaś już?
Zostało mi 20 stron, ale teraz jestem "na wyjeździe" i dopiero w marcu skończę ją czytać:) nie jest to porywająca biografia, autorka po prostu spisała fakty z życia Nigelli i tyle:)
OdpowiedzUsuńteż jestem członkinią ŚK, mam nawet kartę VIP, ale nie robię zakupów regularnie i nie wiąże się to z żadnymi konsekwencjami; klub przysyła katalogi, ale nie nagabuje - na początku kupowałam z każdego, teraz częściej nie kupuję niż kupuję
pozdrawiam:)
spacer_biedronki pisze:
OdpowiedzUsuńno..to nie brzmi zachęcająco..suche fakty, zero pieprzu?;) Ja często kupuję w ich księgarniach ..inne wydawnictwa..:D