Młodszy księgowy. O książkach, czytaniu i pisaniu
W.A.B., 2013
Być
może największą czytelniczą frajdę sprawiają właśnie te momenty, kiedy
jakiś urywek robi na mnie takie wrażenie, że czuję się, jakby - proszę
wybaczyć nieudolną metaforę - ktoś wrzucił mi do głowy kamyk; przerywam
lekturę i nie mogę do niej wrócić, dopóki koncentryczne kręgi
rozmaitych, wzbudzonych przez kamyk myśli, zastanowień i fantazji nie
uspokoją się, nie wygładzą (...) Można zaryzykować nawet stwierdzenie,
że miarą jakości literatury jest częstotliwość występowania takich
urywków, które zmuszają nas do porzucenia na chwilę lektury.
Dehnel jako felietonista wypada bardzo dobrze. Nie czytałam tekstów na stronie Wirtualnej Polski, więc nie znałam pisarza od strony krótkiego, lekkim piórem pisanego, komentarza na temat książek czytanych, mniej lub bardziej lubianych, na temat przyzwyczajeń czytelniczych, na temat pisarzy, itp.
Autor Młodszego księgowego... nie pretenduje do roli krytyka literackiego. Postrzega siebie przede wszystkim jako zachłannego czytelnika, który lubi o literaturze gadać i dzielić się wrażeniami z lektur z ludźmi, dla których ta sfera życia również jest istotna. Nie wątpiłam, że spotkanie z tekstami człowieka oczytanego, posługującego się piękną polszczyzną, będzie wielce interesujące. Co najważniejsze, są to teksty o książkach i o tym, co książek dotyczy, więc Młodszy księgowy... nie miał prawa mnie się nie podobać.
Dehnel wyrósł wśród książek. Czytanie kojarzyło mu się z przyjemnością i było jak zaraźliwa choroba, przed którą nikt się nie bronił. Autor wspomina: spędzanie czasu w towarzystwie naprawdę bliskich osób zawsze wiązało się
w mojej wyobraźni z czytaniem sobie nawzajem urywków z gazet i książek.
Czy można sobie wyobrazić doskonalszy obraz rodzinnego, związkowego czy
przyjacielskiego życia niż półleżenie w dwóch sąsiednich fotelach (z
obowiązkową herbatą) w kojącym milczeniu, przerywanym z rzadka cytatami
zabawnymi lub pożytecznymi?
Zbyt wiele felietonów w tej książce, by je tu opisywać, ale naprawdę warto poczytać Dehnela. Teksty świetne. Autor pisze krótko i interesująco. Czasami z humorem, czasami na poważnie. Na pewno w dobrym stylu.
Ale część, w której opisuje rozmaite literackie kurioza, jakoś mi się tak niezbyt dobrze kojarzy. Reszta niezła :)
OdpowiedzUsuńMnie ogólnie świetnie się tę książkę czytało. Jasne, że były mniej (z mojej perspektywy) i bardziej bliskie momenty, ale całość bardzo dobra.
UsuńUwielbiam te Twoje książki o książkach. Wyłapujesz je mistrzowsko. Ja np. tego autora w ogóle nie znałam.
OdpowiedzUsuńSłużę pomocą:) Uwielbiam książki o książkach i wciąż szukam nowych.
UsuńOd lat uwielbiam Dehnela. I chociaż ciągle bezkonkurencyjne wg mnie są "Lala" i "Balzakiana", to ten zbiorek to sam cud, miód i orzeszki :D Dar obserwacji i refleksji, cięty język, sarkastyczne poczucie humoru, olbrzymie oczytanie i piękna polszczyzna. No, ale ja jestem nieobiektywna w stosunku do tego autora, miłość ma wielką jest :D
OdpowiedzUsuńNie mogę napisać, że od lat uwielbiam Dehnela, bo moje pierwsze z nim spotkanie odbyłam kilka miesięcy temu, czytając i oglądając "Fotoplastikon". Powieści autora jeszcze nie znam, ale nie omieszkam po nie sięgnąć.
UsuńTo jak będziesz sięgać już po powieści Dehnela polecam na początek "Saturna". "Lalę" zostaw sobie na deser :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za podpowiedź, chętnie skorzystam, bo nie mam pomysłu, od czego zacząć:)
UsuńDehnel ma metaforę z kamyczkiem, ale można to też ująć inaczej - chodzi o momenty, kiedy musisz oderwać wzrok od książki i głośno powiedzieć "O, kurdę!" Dehnel do schrupania przy najbliższej okazji, bo "Młodszy księgowy" pcha się w me objęcia już których raz.
OdpowiedzUsuń