Cecilia Samartin
Mofongo
Bukowy Las, 2013
Czytam Życie jest słodkie Frances i Ginger Park, właściwie nie wiem dlaczego, może z miłości do czekolady, bo sama opowieść jest słaba, nie pachnie, nie smakuje, toczy się po prostu. Wcześniej przeczytałam Mofongo Cecilii Samartin, powieść z kuchnią w tle, przyjemną, interesującą, więc książka o siostrach, które otwierają sklep "Czekolada Czekolada" (fatalna, moim skromnym zdaniem, nazwa) wypada kiepsko. Historia, stworzona przez Samartin, amerykańską pisarkę kubańskiego pochodzenia, wzrusza.
Dziesięcioletni Sebastian, główny bohater powieści, cierpi na poważną wadę serca. Nie może biegać, nie może grać w piłkę z rówieśnikami. Szansą na poprawę zdrowia jest operacja, ale jego mama, przerażona wizją poważnego zabiegu, odkłada tę trudną decyzję na później. Sebastian ma babcię, z którą łączy go bliska więź i u której chłopiec spędza sporo czasu. Jednak starsza pani niedomaga i jej dzieci zastanawiają się, czy nie oddać mamy do domu opieki. Sebastian widzi i czuje więcej, i nie wyobraża sobie życia bez babci, bez zachodzenia do żółtego domu, w którym czeka na niego bliski człowiek. Bez zdradzania fabuły napomknę, że babcia nigdzie nie wyjeżdża, ale przechodzi totalną metamorfozę, dzięki czemu jej dom staje się jeszcze bardziej ciepły i przyjazny. U babci pachnie portorykańską kuchnią, której nie oprze się żaden członek rodziny. Sebastian odkrywa w sobie talent kulinarny i z przyjemności miesza, dusi i smakuje. Przy okazji rodzinnych spotkań toczy się mnóstwo ważnych rozmów, wiele niesnasek zostaje wyjaśnionych.
Mofongo to ciepła historia rodzinna, w której szczęście przeplata się z trudami dnia codziennego. To apoteoza chwili, szczególnie tej przy stole, z bliskimi ludźmi, z rozmową...
Powiem ci, czym jest dla mnie niebo. Niebo to stół, taki jak tutaj, przy którym siedzą wszyscy moi bliscy. Delektujemy się wspólnie przygotowanym jedzeniem, śmiejemy się i opowiadamy sobie historie, przy których czasem zakręci się nam łza w oku, lecz przez większość czasu świetnie się bawimy.
Piękna książka, jedna z tych, które chciałaby się mieć na półce i wracać do niej co jakiś czas:)
OdpowiedzUsuńZostanie u mnie na pewno, bo trafiła na listę ulubionych czytadeł:)
UsuńNie słyszałam o tej książce, bardzo mnie zainteresowałaś. Dziesięciolatek w nietypowej roli... Z przyjemnością przeczytam.
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto. Sebastian jest interesującym bohaterem, a książkę czyta się świetnie.
UsuńBrzmi to wspaniale. :)
OdpowiedzUsuńByłam pewna, że Ci się spodoba, odkąd zobaczyłam zdjęcie na instragramie :))
OdpowiedzUsuńNaprawdę dobrze wydane 9.90:)
UsuńJeśli historia rodzinna mówię - TAK ;)
OdpowiedzUsuńTo ja tu szukam po necie info o tej książce, a tu u Ciebie recenzja! :) Czuję się mega zachęcona, więc na pewno przeczytam, choć nie wiem, czy na plaży, bo aktualnie książka jest wypożyczona... Ale na balkonie z kawką też może być :)
OdpowiedzUsuńMoże być na balkonie, z kawką:)
UsuńSprawdź w Biedronce, kupiłam całkiem niedawno za 9.90:)
Ładna okładka. Zwykle nie sięgam po takie książki, ale ostatnio potrzeba mi chyba czegoś spokojniejszego...
OdpowiedzUsuńOkładka faktycznie i mnie wpadła w oko, skusiłam się i nie żałuję, choć za czytadłami nie przepadam.
Usuńz "apetycznych" książek czeka na mnie Zapach truskawek Anny Włodarczyk. okładka boska, przepisy interesujące, zobaczymy jak będzie z samą historią.
OdpowiedzUsuń