Dawno o filmach nie pisałam. Głównie dlatego, że ostatnio mniej oglądam, więcej czytam, a jak oglądam, to seriale (obecnie drugi sezon
Masters of sex). Przyczyna tkwi również w tym, że ciężko mi znaleźć film dla siebie, który obejrzałabym z zainteresowaniem i ze świadomością, że nie zmarnowałam czasu. Na niewiele takich obrazów trafiam. Częściej włączam film i po kilkunastu minutach rezygnuję z seansu, bo albo film mnie nudzi, albo jestem zniesmaczona głupotą, która wyziera z ekranu. Jednak udało mi się wyłowić kilka perełek i o nich właśnie wspomnę. Nie wyobrażam sobie pisania o filmach, których nie obejrzałam do końca. Jeśli jakiś obraz obejrzałam, znaczy, że był tego wart. No dobra, obejrzałam w całości
Seks po dzieciach (reż.Jeremy Lalonde, 2013), a uważam, że to bardzo słaby film, który spłyca relacje partnerskie i demonizuje macierzyństwo. Fakt, że dotrwałam do końca tłumaczę tym, że akurat prasowałam, a wiadomo, że podczas tej czynności człowiek średnio skupia się na przemykających przed oczami kadrach i idealnym wyborem jest lekkie kino. Gustuję raczej w filmach wymagających uwagi, w związku z czym nie miałam zbyt wielkiego wyboru.
|
www.filmweb.pl | |
Najlepszym filmem ostatnich tygodni jest niewątpliwe
Mamut (reż. Lukas Moodysson, 2009). Michelle Williams wybrała pewną aktorską ścieżkę i konsekwentnie nią podąża. Mnie to pasuje, ponieważ takie kino lubię i do takich filmów chcę wracać. Jak
Blue Valentine, Take this Waltz, Tajemnica Brokeback Mountain czy
Odmienne stany moralności. Do tego grona dołącza teraz
Mamut, film mądry, refleksyjny, dający do myślenia. Niby nie podejmuje odkrywczego tematu, ale przypomina o tym, jak ważne są kontakty międzyludzkie, jaką wartością jest rodzina, jak niszczyć potrafi samotność i brak bliskości. Reżyser przygląda się codzienności głównych bohaterów, którzy miotają się między pracą zawodową a relacjami z rodziną. W każdym przypadku równowaga wydaje się być utopią. Ellen jest lekarką, wyrzucającą sobie, że więcej czasu spędza w szpitalu niż z własną córką. Leo to twórca gier komputerowych, który wyjeżdża do Bangkoku podpisać lukratywny kontrakt. Obrzydliwie znudzony czekaniem na spotkanie z klientem, szuka sposobu na to, by uciec od cywilizacji. Ma poczucie, że marnuje czas, który mógłby spędzić z rodziną. Gloria jest Filipinką, która pracuje u Ellen i Leo jako niania ich córki. Więź, łącząca ją z dziewczynką, rekompensuje kobiecie brak kontaktu z synami, którzy zostali na Filipinach i czekają na mamę, która wyjechała zarabiać pieniądze na ich nowy piękny dom.
Moodysson zadaje stare jak świat pytania: Jak żyć? Co jest w życiu ważne? Dlaczego życie jest sztuką wyboru? I dlaczego często nie możemy wybrać inaczej, choć wiemy, że droga, którą podążamy, unieszczęśliwia nas i naszych bliskich?
Mamut to film wart obejrzenia i przemyślenia.
Jak ojciec i syn (reż. Hirokazu Koreeda, 2013)
Ryota nie jest fajnym ojcem. To pedantyczny pracoholik, zdystansowany wobec rodziny, często nieobecny. Niby uśmiechnie się do syna, niby pochwali za ładnie wykonany rysunek, ale nawet w domu nie potrafi się rozluźnić. Yudai jest przeciwieństwem Ryoty. Szaleje z dzieciakami, radośnie się śmieje, a kontakt z rodziną traktuje priorytetowo.
Tych dwóch ojców poznaje się w sytuacji, w której żaden z rodziców nie chciałby się znaleźć. Okazuje się, że przez sześć lat wychowywali cudze dziecko. Pytanie, jakie stawia japoński reżyser, dotyczy tego, co jest bardziej istotne: więzy krwi czy więź, która narodziła się przez bycie razem, wspólną codzienność i przywiązanie. Ciężko pogodzić się z faktem, że przez kilka lat wychowywało się nie swoje dziecko. Koreeda, na przykładzie oschłego Ryoty, ukazuje powolną przemianę, która wynika nie tylko z przemyśleń bohatera na temat rodzicielstwa, ale również z częstych kontaktów z rodziną Yudai, która jest totalnym przeciwieństwem jego własnej familii. To, oczywiście, nie jest film o samych ojcach. Równie ważne są rozterki matek, uczucia dzieci. Świetne japońskie kino, które zadaje uniwersalne pytania.
|
www.filmweb.pl | |
Oblicze miłości (reż. Arie Posin, 2013)
Może tak bardzo podobał mi się ten film, bo lubię Eda Harrisa i Annette Bening. Może dlatego, że to obraz pięknej miłości.
Na stronie filmwebu ktoś odradza oglądanie tego filmu młodym widzom. Nie wiem, jak młodym, ale ja wciąż czuję się młodo i obejrzałam
Oblicze miłości z przyjemnością. To opowieść o stracie i próbach powrotu do życia. Na przekór wszystkim. Wieloletnia prawdziwa miłość zostawia po sobie mnóstwo śladów, nie ginie z dnia na dzień. Samotna codzienność przytłacza, a obecność bliskich osób, nawet najbardziej życzliwych, nie wystarcza.
Nikki próbuje odnaleźć sens w życiu w pojedynkę, ale kulawo jej to wychodzi. Pewnego dnia pojawia się Tom...i wiele się zmienia.
Kino subtelne, refleksyjne, ciepłe. Myślę, że warte uwagi.
Ooo, żadnego nie znam...
OdpowiedzUsuńWłaśnie wczoraj z kumpela gadałyśmy o filmie "Jak ojciec i syn", bo kiedyś zwiastun widziałyśmy. Masz z sieci? Bo chyba na dvd nie wyszedł? W kinach chyba też go nie było. Pozostałe dwa widziałam i mi się podobały,
OdpowiedzUsuńCiekawe filmy polecasz, jeszcze żadnego nie znam, ale jak będę mieć więcej wolnego czasu, to muszę nadrobić braki :)
OdpowiedzUsuńI mnie pasuje aktorska ścieżka obrana przez Michelle Williams. A pomyśleć, że jeszcze nie tak dawno świadomie stroniłam od tej aktorki. Wszystko zmienił " Take This Waltz " , który chwycił za serducho i ani myśli puścić. To zdecydowanie mój filmowy Nr 1. Dlatego strasznie się cieszę na " Mamuta ", o którego istnieniu jako kompletnie nie filmowa istota nie miałam pojęcia. Dlatego dziękuję!
OdpowiedzUsuńI pozdrawiam :)
Proszę bardzo i myślę, że "Mamut" trafi w Twój gust:)
UsuńA widziałyście ( marzenia do.. i kultur-alnie) Blue Valentine z M. Williams? I jeszcze z Goslingiem:) Bardzo, bardzo mi się podobał, tak bardzo, że dwa razy go obejrzałam.
OdpowiedzUsuńJa widziałam i też mi się bardzo podobał ten film:)
UsuńNie widziałam.
UsuńI ani myślę smucić się z tego powodu ... gdyż czeka mnie prawdziwa filmowa uczta :)))
Ostatnio rzadko oglądam filmy - czuję już potrzebę nadrobienia zaległości... Już zapisuję sobie te tytuły, bo każdy z nich wzbudził moje zainteresowanie. :)
OdpowiedzUsuńOstatnio szukam jakiś ciekawych filmów. Uwielbiam w jesienne wieczory je oglądać.
OdpowiedzUsuńNie widziałam żadnego o którym wspominasz, ale chętnie to zmienię ;)
z przykrością stwierdzam, że żadnego z powyższych nie widziałam. Idzie jesień i długie wieczory, więc lista się zapełnia.
OdpowiedzUsuń"Mamut" mnie wzruszył, a Eda Harrisa kocham, więc film obowiązkowy.
OdpowiedzUsuń