wtorek, 19 marca 2013
Dziedzictwo sióstr.
Katherine Webb
Dziedzictwo
Insignis 2012
Powieść Katherine Webb nie od razu mnie zainteresowała. Po licznych, przeczytanych przed lekturą, recenzjach, miałam nadzieję na historię w stylu uwielbianych przeze mnie książek Kate Morton. Tymczasem pierwsze kilkadziesiąt stron wydało mi się banalne, mało zajmujące, choć ładnym językiem napisane.
Cieszę się, że nie zrezygnowałam z lektury, ponieważ niespiesznie rozwijająca się fabuła z czasem okazała się bardzo ciekawa - do tego stopnia, że nie miałam ochoty odkładać książki nawet na kilka minut i spacerowałam z Dziedzictwem po całym mieszkaniu.
Pokuszę się o stwierdzenie, że Webb i Morton łączy sposób budowania fabuły, obfitujący w retrospekcje. Obie pisarki często zaglądają w przeszłość, by lepiej poznać i zrozumieć teraźniejszość. Obie osadzają fabułę swych książek na tajemnicy, do której dotrzeć można poprzez dokładne i śmiałe odkrywanie czasów minionych. Kate Morton jest bardziej szczegółowa, sięga głębiej i od pierwszych stron wciąga czytelnika w świat, przepełniony sekretami, kłamstwami, zbrodniami. Katherine Webb nie jest tak drobiazgowa, a jej opowieść "rozkręca się" powoli, potrzebuje czasu i cierpliwego odbiorcy.
Dziedzictwo to dwie historie, które dzieli kilkadziesiąt lat, ale obie w odpowiednim momencie łączą się ze sobą, tworząc spójną i ciekawą historię. Debiutancka powieść Webb jest zgrabnie skonstruowaną, choć przewidywalną powieścią o pewnym miejscu i ludziach, których Storton Manor gościło lub odrzucało przez wiele lat. Siostry, Erica i Beth, przybywają do starego domu, by uporządkować rzeczy po zmarłej ciotce. Erica, zafascynowana historią rodu, grzebie w przeszłości swej rodziny. Beth natomiast woli pozostawić przeszłość za sobą i nie chce dzielić się z siostrą tym, co (wg Eriki) ukrywa. Historia tajemniczego zniknięcia kuzyna Henry'go zaczyna się wyjaśniać, choć pewnych faktów Erica nigdy nie odkryje (w przeciwieństwie do czytelnika).
Czytałam z przyjemnością, z zainteresowaniem i chętnie sięgnę po kolejną powieść Katherine Webb. Nie ukrywam jednak, że bardziej niecierpliwie czekam na najnowszą książkę Kate Morton, której polskie wydanie ukaże się we wrześniu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Bardzo chcę ją przeczytać:)
OdpowiedzUsuńNo no! Widzę, że dopadł Cię skumulowany głód czytelniczy ;) Spacerować po całym mieszkaniu z książką - bezcenne ^^
OdpowiedzUsuńZapowiada się interesująca lektura. Mam nadzieję kiedyś przeczytać ... :) Czy się uda? Zobaczymy.
Pozdrawiam.
Takie spacerowanie zdarza się częściej; połykam litery, przy okazji parząc herbatę albo myjąc zęby:) Tego typu praktyki podpatrzyła Majka i targa ze sobą książki wszędzie, do łazienki również...Tata się krzywi i marudzi, ale wydaje mi się, że skoro przystał na życie z jednym molem, to i z dwoma (a może i trzema) sobie poradzi:)
UsuńUwielbiam książki, które kleją się do rąk :).. i do serc !!! Przeczytam!
OdpowiedzUsuńTylko takie wydają się istotne!
UsuńPodobają mi się książki Morton, więc chętnie i tę książkę przeczytam :) Lubię takie klimaty:)
OdpowiedzUsuńTe klimaty podobne dostrzegłam, ale czy każdy czytelnik podobnie odbierze powieść Webb, nie gwarantuję:) Jednak książkę polecam, bo to kawał ciekawej i dobrze napisanej historii.
Usuńmiałam okazję przeczytać ją parę miesięcy temu. wówczas wywarła na mnie dobre wrażenie, ale z perspektywy czasu muszę przyznać, że niestety większość wątków z mojej głowy już uleciała.
OdpowiedzUsuńCałkiem możliwe, że za parę miesięcy i ja będę pamiętała, że powieść czytałam i... nic poza tym:) Jednak czasu spędzonego z "Dziedzictwem" nie uważam za stracony.
UsuńTeż czytałam i nadal miło wspominam.
OdpowiedzUsuń