Latarnik
Czarna Owca 2011
Niewielka wyspa Graskar to miejsce magiczne. Oddalone od miasta, urokliwe, pachnące morzem. Czasami targane sztormem, innym razem spokojne i ciche. Na Graskar codzienność spotyka magię, a momentami za plecami czuć obecność poprzednich mieszkańców domu na wyspie. Drogę na Graskar wskazuje latarnia, która od wielu lat wpisana jest w krajobraz Wyspy Duchów.
Annie Wester jest właścicielką tego uroczego miejsca, ale nie bywa tu często. Nic dziwnego, że Signe i Gunnar - opiekunowie domu - są zaskoczeni nagłym pojawieniem się Annie i jej syna na Graskar. My wiemy, że kobieta nie zatęskniła za wyspą, nie spędza tu wymarzonych wakacji, ciesząc się słońcem i powietrzem, przesyconym zapachem soli. Annie ucieka...przed kim? przed czym? dlaczego?
Lackberg po raz siódmy przedstawia nam ciekawą i tajemniczą historię, której korzenie sięgają końca XIX wieku. Lubię ten dwutorowy bieg wydarzeń, któremu autorka pozostaje wierna. W tym przypadku z wypiekami na twarzy czytałam o losie Emelie, która młodziutko wyszła za mąż za latarnika i zamieszkała na Graskar. Jej życie nie było usłane różami, ale dzielnie znosiła trudy codzienności. Ponad sto lat później w tym samym miejscu pojawia się Annie...
W międzyczasie ktoś ginie (wszak morderstwo musi być), ktoś został skrzywdzony...
Jak zwykle, najbardziej zainteresowana historią Wyspy Duchów wydaje się Erica - szpera, pyta, kombinuje. Dzięki Patrickowi jest na bieżąco ze śledztwem i momentami aktywnie w nim uczestniczy. Jej myśli zajmuje również siostra, która ma za sobą ciężkie chwile i nie może się odnaleźć w nowej sytuacji. Kto pamięta zakończenie "Syrenki", ten wie, co mam na myśli, pisząc o trudnych, a nawet traumatycznych przeżyciach Anny.
Mnie została lektura "Fabrykantki aniołków" i cieszę się, że jeszcze raz spotkam dobrze znanych bohaterów, do których zdążyłam się przyzwyczaić, ale od których pora trochę odpocząć. Tak czuję.
Od dawna planuje poznać twórczość Camilli Lackberg, ale ciągle coś stoi na przeszkodzie. Mam nadzieję, że jednak wezmę się w końcu garść i poznam całą powyższą serię.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Życzę powodzenia:) Myślę, że warto poznać książki Lackberg, ale warto poznać też wiele innych.
UsuńWstyd się przyznać ale nie czytałam jeszcze nic od Camilli Lackberg. Czas to zmienić. Najlepiej jak najszybciej :) Pozdrawiam :) ja-ksiazkoholiczka.blogspot.com
OdpowiedzUsuńŻaden wstyd:) Nie zliczę książek, których nie czytałam, a bardzo bym chciała - życia nie starcza:)
UsuńPodobnie jak tobie i mnie została Fabrykantka do przeczytania. Lubię książki Lackberg chociaż czuję już lekki przesyt:)
OdpowiedzUsuńJa dopiero przy lekturze "Latarnika" ten przesyt poczułam i, mimo że książka mi się podobała, to pomyślałam, że zrobię sobie przerwę. Jednak została tylko "Fabrykantka...", więc szkoda mi przerywać:)
Usuń"Latarnik" aż tak mnie nie wciągnął. Moim numerem jeden jest "Syrenka".
OdpowiedzUsuńMoim numerem jeden jest chyba "Kamieniarz", ale mam przed sobą jeszcze "Fabrykantkę aniołków".
UsuńMnie nie ciągnie do skandynawskich kryminałów:)
OdpowiedzUsuńNie musi:) Mnie nie ciągnie do horrorów i powieści science fiction, i do romansów też:)
Usuń"Latarnik" to świetny kryminał, a "Fabrykantka ..." nawet jest lepsza
OdpowiedzUsuńTo świetnie, że lepsza:)
UsuńZapoznanie się z twórczością autorki mam w planach od bardzo dawna. Od bardzo baaaaardzo dawna ... Nie wiem ile jeszcze przyjdzie jej czekać na swoją kolej. Ale coś widzę siebie z nią na jakiejś plaży na kocyku ;)
OdpowiedzUsuńInteresująca recenzja - tradycyjnie dopisuję do listy :) Weź się zlituj kobieto! Kartek w notesie braknie ;)
Myślę, że twórczość Lackberg pasuje do plażowego kocyka:)
UsuńMoja lista książek do przeczytania też regularnie rośnie w siłę i, mimo aktywnego czytania, nie chce się skurczyć:)
Czytałam jej "Niemieckiego bękarta" - owszem fajnie "wchodziło" ale równie szybko wyszło :(...lubię książki, które pozostają we mnie na długo...np "Bracia" Da Chena lub "To widziały wrony" A.MacDonald
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Książek, o których piszesz, nie czytałam i zdecydowanie wolę pozycje, które "coś" wnoszą, "czegoś" uczą, wywołują emocje...Jednak czasami mam ochotę na niezobowiązujące, lekkie czytadło, po którym "płynę":)
UsuńTwórczość Camilli Lackberg mam w planach, możliwe, że całkiem niedalekich ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam kilka jej książek, są całkiem przyjemne.
OdpowiedzUsuńkolodynska.pl
czytałam Kaznodzieję i coś tam jeszcze. Dobrze się czytało.Pewnie jeszcze kiedyś sięgnę.
OdpowiedzUsuńTak, bo to są książki, które się dobrze czyta. Nie wywołują refleksji, być może szybko o nich zapomnę, ale lektura sprawia mi przyjemność, a po jakimś czasie zżyłam się z bohaterami i chętnie podglądam ich życie:)
Usuń