Taki ładny temat, a taka kiepska książka.
Ładnie opakowany, ale niesmaczny cukierek.
Gratuluję sobie, że dotrwałam do końca.
Mówią o sobie - przyjaciółki. Mówią, że uwielbiają czytać i z miłości do literatury założyły klub książki.
Narratorka powtarza to tak często, że czytelnik zaczyna czuć się jak matoł ze słabą pamięcią.
Nic mi się w tej książce nie podobało. Nawet spotkania klubu, na którym dziewczyny omawiają Annę Kareninę Lwa Tołstoja, Lolitę Vladimira Nabokova, Szklany klosz Sylvii Plath czy Czytając Lolitę w Teheranie Azar Nafisi są takie drażniące, że ma się ochotę tę książkę rzucić w kąt. Dlaczego nie rzuciłam? Nie wiem, naprawdę nie wiem.
Szczerze nie polecam, choć gusta są różne i znajdą się pewnie czytelnicy, którzy znajdą jakieś pozytywy.
Ja nie znajduję.
Polecić mogę jedną z książek omawianych w powieści Goldreich - Czytając Lolitę w Teheranie, bo to lektura warta przeczytania.
2.5/6
Zgadzam się z Tobą w 100 %. Jak czytałam "Kolację.. " też chciałam rzucić ją w kąt , ale dotrwałam do końca - Nie wiem jakim cudem, chyba mam silną wolę;)Skusił mnie ten Tołstoj w tytule, niestety nawet on nie uratował tej książki. Teraz zabieram się za Anais Nin.
OdpowiedzUsuńAnais Nin to zupełnie inna bajka. Jak dla mnie - niezwykle zajmująca.
OdpowiedzUsuńW "Kolacji..." nie mogłam też znieść tych ciągłych podchodów pt: "dlaczego Cynthia i Eric nie są razem?"; bohaterki mają jakieś problemy, ale nawet one są cukierkowe i niestrawne.
moja znajoma była zachwycona tą książką. Ja nie czytałam . Ale to już któraś krytyczna recenzja, tak więc raczej nie sięgnę. :)
OdpowiedzUsuńDo tej pory czyatałam jedną średnio pozytywną, ale jednak nie krytyczną opinię na blogu. Ja pozytywów nie dostrzegam, choć kupując tę książkę wierzyłam, że się spodoba.
OdpowiedzUsuń