Muszę przyznać, że książka pozytywnie mnie zaskoczyła. Nie będę oryginalna, jeśli napiszę, że pan Jarosław kojarzył mi się tylko z telewizyjną prognozą pogody. Niesłusznie. Autor "Moich Indii" jest bowiem globtroterem, autorem reportaży, filmów dokumentalnych i programów o tematyce podróżniczej. Ten aspekt działalności "pana od pogody" jakoś mi umknął.
Jarosław Kret spędził w Indiach kilka lat i cały czas wraca do tego magicznego, pełnego kontrastów miejsca. W swojej książce opisuje słynne miejsca, odwiedzane przez miliony turystów, ale skupia się przede wszystkim na ukazaniu codziennego życia mieszkańców (kuchnia, obyczaje, praca) i na obalaniu pewnych stereotypów (Indie to brud, smród i ubóstwo). Wszystko to serwuje czytelnikowi w lekkim stylu, przez co książkę czyta się jak niezwykłą opowieść kogoś bliskiego z pobytu w kraju, który go zauroczył i pochłonął.
Książka urzeka ciepłem i szczerością, prawdziwą miłością do opisywanego kraju i jego mieszkańców. Jedyne, co mnie się nie podobało, to zdjęcia - nie przykuwają uwagi, są nijakie. Jednak sam dziennik z podróży wciąga i na pewno poszerza wiedzę przeciętnego czytelnika, dla którego Indie to barwny, ale biedny kraj, w którym święte krowy wstrzymują ruch na zatłoczonych ulicach.
5/6
Mnie jeszcze bardziej nie podobały się komentarze pod tymi zdjęciami, które były wyrwane z tekstu ciągłego, czyli były powtórzenia... Wkurza mnie czytanie jednego tego samego zdania. A powtórzeń tu było mnóstwo także w ogólnym tekście.
OdpowiedzUsuńnie czytalam choc lezy na polce. drazni mnie tylko ta jego rozchełstana koszula ;)) ale nie okladka w sumie wazna :)
OdpowiedzUsuńdokładnie to samo napisałam - pozytywne zaskoczenie. Spacer_biedronki
OdpowiedzUsuń