wtorek, 24 września 2013

Stan zdumienia.

Ann Patchett
Stan zdumienia
Znak, 2012


Zdziwiłaby się pani, ile można zdziałać w stanie niedostatku. To jedynie kwestia przemyślenia wszystkich spraw (s.406). Te słowa, wypowiedziane przez tajemniczą i mało komunikatywną dr Annick Swenson, wydają się esencją powieści. Książka Ann Patchett intryguje od pierwszych stron, wprowadzając czytelnika w zawiłości ludzkiej natury i mnożąc pytania, związane z etyką lekarzy i naukowców.

Marina pracuje w firmie farmaceutycznej, która zatrudnia m.in. dr Swenson. Tyle tylko, że pani doktor od lat prowadzi badania w dżungli amazońskiej i nikt nie jest w stanie się z nią skontaktować. Pewnego dnia do firmy dociera lakoniczna informacja o śmierci dr Andersa Eckmana, który wyjechał do Brazylii w celu sprawdzenia postępów w tworzeniu leku na płodność. Dr Swenson odkryła w dżungli plemię Lakaszi, którego przedstawicielki rodzą dzieci jako siedemdziesięciolatki i, jak łatwo się domyślić, niejedna firma wyłożyłaby ogromne pieniądze, by poznać tajemnicę ich niezwykłej płodności. Marina wyrusza w podróż, która jest wielką niewiadomą. Ma dwa cele: spotkanie z Annick i dostarczenie firmie informacji na temat tajemniczego leku oraz poznanie przyczyny śmierci Eckmana, który był jej przyjacielem. Marina nie ma ochoty na tę wyprawę, źle znosi upały, a jej organizm wariuje po zażyciu antymalarycznych tabletek. Jednak, oprócz niechęci i lęku przed podróżą, pojawia się ciekawość i chęć poszerzenia wiedzy na temat Lakaszich. Poza tym Marina przed wielu laty poznała dr Swenson i wspomnienie pewnego wydarzenia z czasów studenckich wciąż jej doskwiera.

Stan zdumienia to arcyciekawa powieść, która, mimo że jest czytadłem, stawia wiele trudnych pytań i nie pozwala czytelnikowi od siebie odpocząć. W trudnych warunkach niewielka grupa ludzi pracuje nad stworzeniem czegoś, co z jednej strony może przynieść wiele korzyści, a z drugiej - jest moralnie dwuznaczne. Wątpliwości i pytania Mariny, która nagle wpada w środowisko jej obce i próbuje racjonalnie tłumaczyć otaczającą ją rzeczywistość, tłoczą się również w głowie czytelnika. Patchett stworzyła pełnokrwistych bohaterów, wkleiła ich w niedostępne dla przeciętnego Kowalskiego miejsce i otuliła intrygującą historią. Każda z postaci jest charakterna, każda ma własne zdanie, żadnej z nich nie poznamy do końca. Nie sposób oderwać się od doskonale skonstruowanej fabuły.

Są czytadła i CZYTADŁA. Tych pierwszych nie lubię, te drugie stają się ulubionymi.
Ann Patchett to moje tegoroczne odkrycie. Nazwisko autorki znałam wcześniej, potrafiłam wymienić z pamięci tytuły jej książek, ale Stan zdumienia to moje pierwsze spotkanie z twórczością pisarki. Z pewnością nie ostatnie.

8 komentarzy:

  1. Intryguje mnie ta autorka, ale jeszcze nie miałam szansy jej poznać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Najpierw mnie wystraszyłaś stwierdzeniem, że to "czytadło", jednak muszę przyznać Ci rację, że czytadło do czytadła niepodobne i bywają takie, które zapadają na długo w pamięć.
    kolodynska.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz rację, czytadła też mogą być dobre. Czyta się je z przyjemnością, a przy okazji trafi się jakiś temat do przemyśleń. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. czytadła darzę sporą sympatią i to nawet te mało wymagające, dlatego pochlebna recenzja Patchett tym bardziej mnie przekonuje. poza tym jej temat jest na tyle aktualny i uniwersalny, że w przyszłości chętnie do niego sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  5. o widzisz..CZYTADŁA bywają fajne, w przeciwieństwie do czytadeł.

    OdpowiedzUsuń
  6. po takiej recenzji ciężko mi będzie przejść obok tej książki obojętnie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Był kiedyś wywiad z tą autorką w Wysokich Obcasach i postanowiłam przeczytać tę powieść.. Zapomniałam o niej jednak. Dziękuję za przypomnienie! :-) Poszukam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Czeka na półce na swoją kolej, na pewno niedługo sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...