Camilla Lackberg
Zamieć śnieżna i woń migdałów
Czarna Owca, 2012
Kiepsko. Niestety. Tym razem autorka świetnej sagi kryminalnej, którą darzę ogromną sympatią, napisała książkę "na kolanie". Zamykając bohaterów w odciętym od świata miejscu wpadła w znany schemat, ale nie udało jej się zbudować napięcia, niezbędnego do tego, by opowieść intrygowała, a kryminał spełniał założenia gatunku.
Rodzinne spotkanie na Valo okazuje się doświadczeniem traumatycznym nie tylko dlatego, że uczestnicy są świadkami śmierci zamożnego seniora rodu, ale również dlatego, że w żaden sposób nie mogą skontaktować się z policją, by wyjaśnić to zdarzenie. Na szczęście jest wśród nich, znany z kryminałów Lackberg, Martin Mohlin - niedoświadczony policjant, któremu nie wiedzie się w życiu uczuciowym. Martin, zaproszony na wyspę przez wnuczkę tragicznie zmarłego, wszczyna śledztwo, choć operuje ograniczonymi środkami i nie towarzyszy mu Patrick Hedstrom. Policjant wielokrotnie załamuje ręce nad brakiem dowodów, bo członkowie rodziny nie pałają ku sobie wielką sympatią, a punktem spornym są (oczywiście!) pieniądze. Senior rodu był bowiem człowiekiem bardzo zamożnym i spekulacje na temat treści pozostawionego przez niego testamentu spędzają sen z powiek wszystkim, którzy pozostali przy życiu.
Gorycz i wzajemne pretensje sączą się niemal z każdej strony powieści Lackberg. Są rodzinne tajemnice i pełne żalu zwierzenia. Jednak wszystko to zostało skondensowane w niewielkich rozmiarów nowelce i czytelnik ma wrażenie, jakby autorka na siłę próbowała wspomnieć o tym i owym, ale szybko, bo kartek papieru zabraknie.
Na szczęście wiem, na co stać Camillę Lackberg i wybaczę pisarce ten marny epizod w literackim życiorysie. Korzystanie z pomysłów mistrzów gatunku (Agatha Christie, Arthur Conan Doyle) jednym wychodzi na dobre, innym niestety szkodzi.
Spotkałam się już z kilkoma opiniami, że ta akurat książka Lackberg słabo wyszła. Ja jeszcze nie czytałam, więc trudno mi ocenić, wiem tylko tyle, że lubię kiedy akcja dzieje się w odciętym od świata miejscu i pomimo tych niepochlebnych recenzji, ja nadal mam duże nadzieje związane z "Zamiecią śnieżną...".
OdpowiedzUsuńBardzo lubię kryminały i fakt, że akcja powieści rozgrywa się w odciętym od świata miejscu jest jak najbardziej interesujący. Jednak w "Zamieci..." nie ma klimatu, fabuła nie została dostatecznie rozbudowana, a sami bohaterowie wydają się sztuczni i mdli.
Usuńdobrze, że piszesz, iż to jej chwilowy spadek formy. Ja przeczytałam tylko tę jedną książkę i byłam bardzo zawiedziona :( schematyczna, bez opisania prawdziwych emocji (Ci ludzie nie zachowywali się tak, jakby to było w prawdziwym życiu!), mocno inspirowana Agatą Christie (chociażby słynną "Pułapką na myszy").... pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMałgosiu, źle zaczęłaś, ale nie zniechęcaj się i sięgnij po inne książki Lackberg. Są dojrzalsze, fabuła jest bardziej skomplikowana, a emocji w nich nie brakuje. Pisałam już o tym, że zżyłam się z bohaterami sagi (przewijają się we wszystkich powieściach), a wątek kryminalny traktowałam jako ciekawy dodatek.
UsuńA ja nie znam Lacberg, ale będę pamiętać, by tę książkę akurat omijać szerokim łukiem.
OdpowiedzUsuńMyślę, że dobrze na tym wyjdziesz...Jeśli zdecydujesz się poznać Lackberg, "Zamieć..." zostaw sobie na koniec:)
UsuńBardzo lubię tą autorkę. tej książki akurat nie czytałam no ale każdemu może zdarzyć się gorszy okres w twórczości. Zapraszam na codzienną dawkę kultury http://qltura.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMasz rację i ja w żaden sposób twórczości Lackberg nie skreślam. Za bardzo lubię serię książek z Patrickiem Hedstromem, a "Zamieć..." to taka niewielka plama w życiorysie:)
UsuńJeszcze nie poznałam pióra tej autorki, ale na pewno nadrobię zaległości. Nie zacznę od tej książki, skoro nie polecasz.
OdpowiedzUsuńNo, jakby nie było, nie polecam:)
UsuńJa także przeczytałam tą jak i inne książki Lackberg. O "Zamieć snieżna i won migdałow" pisałam również na swoim blogu. Chociaż z całą pewnością nie jest to jej najlepszy kryminał, o wiele będziej przypadła mi do gustu "Niemiecki bękart", "Latarnik" i "Kamieniarz". "Zamiec sniezna i won migdalow" to szybka, troche zaskakujaca książka na weekend, której moim zdaniem warto poświecic parę godzin, by następnie zapoznać się z innymi kryminalami Lackberg:)
OdpowiedzUsuńksiazkowamaniaczka.blogspot.com
Polecałabym jednak najpierw zapoznać się z tymi innymi kryminałami Lackberg, bo "Zamieć..." może skutecznie zniechęcić do kontynuowania znajomości z pisarką:)
Usuńna tle serii Migdały wypadają dość blado, ale książka nie była tragiczna. jako uzupełnienie cyklu dobrze się spisują.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że najpierw przeczytałam sagę, bo nie wiem, czy sięgnęłabym po inne książki Lackberg, gdybym zaczęła od "Zamieci...":)
UsuńPolecę siostrze, jako całą serię:)
OdpowiedzUsuń