Peter Pezzelli
Kuchnia Franceski. Poczuj atmosferę słonecznej Italii
Wydawnictwo Literackie 2010
Bardzo chciałam poczuć atmosferę słonecznej Italii, wzruszyć się, uśmiechnąć...
Obietnice wydawcy okazały się jedynie chwytem reklamowym, ponieważ Kuchnia Franceski nie pachnie, nie smakuje, nie porusza i nie śmieszy.
To nie jest nieciekawa lektura. Może zainteresować, bo historię Pezzelliego, choć przewidywalną, dobrze się czyta. Konserwatywnie myśląca i nieco despotyczna Franceska nie wzbudziła mojej sympatii. Tytułowa bohaterka to kobieta samotna, która wychowała troje dzieci, doczekała się wnuków, a w jej domu zawsze był ciepły posiłek, czym się szczyci i regularnie o tym przypomina. Szczególnie zapracowanej mamie dwójki dzieci, do domu której trafia po przeczytaniu ogłoszenia w lokalnej gazecie. Franceski nie cieszy zasłużona emerytura - potrzebuje zajęcia, które wypełni pustkę codziennych dni. Zostaje nianią jedenastoletniej Penny i dziewięcioletniego Willa. Początkowo nieufne dzieci Franceska "kupuje" domowymi obiadkami i smakołykami. Te pachnące rarytasy stanowią nie lada atrakcję dla, przyzwyczajonych do mrożonek, dzieciaków. Robi się słodko, mdło i coraz mniej ciekawie. Zbuntowane dzieci powoli przestają się buntować. Rozchwiana emocjonalnie Loretta, czyli pracodawczyni starszej pani, zaczyna dostrzegać jasne strony życia i wykazuje chęć zgłębienia sztuki kulinarnej. Franceska uwielbia tę rodzinę, czuje się spełniona, znowu ma dla kogo gotować, itd.
Krzepiąca historia, ale banalna. Czuję się tym bardziej rozczarowana, że długo "polowałam" na tę książkę. Mój apetyt rozbudzony został przez liczne pozytywne recenzje i, nie ukrywam, pięknie sformułowany opis na okładce powieści. Widać, nie taką prostą sprawą jest poczuć atmosferę słonecznej Italii w zimnej i zaśnieżonej Anglii.
Zdecydowanie odpuszczę sobie tę sztampową historię.
OdpowiedzUsuńMoja opinia jest subiektywna, a wiele pozytywnych czytałam, więc może spróbuj...ile gustów, tyle upodobań:)
UsuńW tegoroczne wakacje sięgam ponownie po "Pod słońcem Toskanii" (czytałaś?) i tu na pewno się nie zawiodę ^^ Robiłam już kilka podejść i to właśnie tu można znaleźć to czego szukałaś w "Kuchni Franceski". Smaki, zapachy, obrazy są u Mayes wręcz namacalne. I to właśnie przez te opisy odkładałam parokrotnie tę książkę z powrotem na półkę - nie byłam ich spragniona, drażniła mnie ich skala i obrazowość. Teraz wręcz przeciwnie - szukam właśnie takiej lektury i już nie mogę się doczekać momentu, w którym na nowo się w nią zagłębię i tym razem z pewnością zatracę :-)
OdpowiedzUsuńZnam filmową wersję "Pod słońcem Toskanii" i tę oglądałam z przyjemnością. Do książki nie zajrzałam, bo za dobrze pamiętam fabułę, choć zdaję sobie sprawę, że pewnie została okrojona i spłycona.
UsuńCzasami mam wielką ochotę na tego typu opowieści; one potrzebują odpowiedniego czasu, ale myślę, że "Kuchnia Franceski" nie zyskałaby mojej wielkiej sympatii niezależnie od pory i nastroju.
Nie lubię takich książek, ale w wakacje zawsze stara się jedną, dwie przeczytać... A we Włoszech się kocham na zabój, choć byłam jak dotąd tylko raz, ale chcę zwiedzić całe:)
OdpowiedzUsuńWłoch w książce Pezzelliego nie odnajdziesz. Niestety. Ani w kuchni głównej bohaterki, ani w jej usposobieniu czy sposobie życia.
UsuńDałabym tej książce szansę mimo wszystko. Może bym coś jednak poczuła :)
OdpowiedzUsuńJak najbardziej, szansę dać można. To lekka i podnosząca na duchu opowieść i wielu osobom może się podobać:)
UsuńA ja mimo płycizny - chyba bym jednak przeczytała. Czasem takie lekkie, banalne historie są w sam raz - na wakacyjną lekturę :)
OdpowiedzUsuńKuchnia Franceski to nie jest płytka książka (przynajmniej w takim znaczeniu, w jakim ja to słowo rozumiem), ale przewidywalna. Na lato polecam:)
Usuń